Cyfrowa rewolucja z pominiętymi regionami
W niewielkiej wsi pod Suwałkami starsza kobieta próbuje od miesięcy załatwić sprawę w ZUS przez internet. Bezskutecznie. Brak stabilnego łącza, przestarzały smartfon i strach przed nowymi technologiami tworzą barierę nie do pokonania. Podobnych historii są tysiące w Polsce. Podczas gdy duże miasta cieszą się światłowodami i cyfrowymi ułatwieniami, na peryferiach rozwój technologiczny często oznacza nowe problemy, a nie rozwiązania.
Paradoks polega na tym, że właśnie tam, gdzie dostęp do urzędów i instytucji jest najbardziej utrudniony, cyfryzacja mogłaby przynieść największe korzyści. Zamiast tego jednak często pogłębia istniejące nierówności. Słaby internet to nie tylko problem z oglądaniem filmów – to brak dostępu do e-recept, świadczeń czy edukacji.
Kto zostaje po drugiej stronie ekranu?
Wykluczenie cyfrowe ma swoje ulubione ofiary. Osoby starsze, które nie nadążają za technologicznymi zmianami. Mieszkańcy biedniejszych regionów, których nie stać na dobre łącze czy sprzęt. Ludzie z niepełnosprawnościami, dla których wiele platform nie jest dostosowanych. Często zapominamy, że nawet dzieci z obszarów wiejskich mogą być w gorszej sytuacji – zdalna edukacja bez porządnego internetu to fikcja.
Przykład? W jednej z podkarpackich szkół podczas pandemii uczniowie musieli przychodzić pod budynek, by łapać sygnał Wi-Fi ze szkolnego routera. W dużym mieście takie sytuacje były nie do pomyślenia. I tu właśnie rodzi się przepaść – technologia zamiast wyrównywać szanse, zaczyna je zaburzać.
Dlaczego dobre chęci to za mało?
Programy typu Internet dla każdego czy darmowe tablety dla seniorów brzmią pięknie w politycznych przemówieniach. Problem w tym, że same gadżety i łącza nie rozwiązują problemu. Bez odpowiedniego szkolenia, wsparcia technicznego i dopasowania usług do realnych potrzeb, nawet najlepszy sprzęt może stać się tylko kosztowną zabawką.
W małej miejscowości na Dolnym Śląsku rozdano kilkadziesiąt tabletów z dostępem do internetu. Po pół roku większość leżała w szufladach – nikt nie wytłumaczył mieszkańcom, jak z nich korzystać, jak płacić rachunki online czy gdzie szukać pomocy przy problemach technicznych. To klasyczny przykład działania pozorowanego, które nie rozwiązuje sedna problemu.
Infrastruktura to nie wszystko
Nawet gdyby udało się doprowadzić światłowód do każdej wsi, wykluczenie cyfrowe nie zniknie magicznie. Potrzebne są rozwiązania systemowe. Punkty pomocy cyfrowej w każdej gminie. Telefony wsparcia technicznego z prawdziwymi ludźmi, a nie automatami. Prostsze interfejsy urzędowych aplikacji. Szkolenia prowadzone przez lokalnych liderów, którzy znają realne problemy swoich społeczności.
W Finlandii, która od lat walczy z wykluczeniem cyfrowym, stworzono sieć cyfrowych przewodników – wolontariuszy pomagających starszym w codziennym korzystaniu z technologii. Efekt? W ciągu pięciu lat liczba wykluczonych seniorów spadła o ponad 40%. To pokazuje, że kluczem są ludzie, nie tylko technologia.
Jak naprawdę zmniejszać przepaść?
Po pierwsze – edukacja od podstaw. Nie wystarczy uczyć dzieci programowania, trzeba też przygotować je do życia w cyfrowej rzeczywistości. Po drugie – rozsądne inwestycje. Zamiast kupować najnowsze tablety, lepiej zainwestować w szkolenia i długofalowe wsparcie. Po trzecie – współpraca międzysektorowa. Samorządy, organizacje pozarządowe i firmy telekomunikacyjne muszą działać razem.
W jednej z gmin na Podlasiu wprowadzono ciekawy system – przy każdej bibliotece działa punkt, gdzie można nie tylko skorzystać z komputera, ale też nauczyć się podstaw obsługi smartfona czy bankowości internetowej. Co ważne, pomagają tam miejscowi, znający lokalne problemy i specyfikę. Efekty są znacznie lepsze niż w przypadku odgórnych programów narzucanych z Warszawy.
Czy da się odwrócić ten trend?
Jest szansa, ale wymaga to zmiany myślenia. Nie chodzi o to, żeby wszyscy stali się informatykami, ale żeby nikt nie został z tyłu. Czasem rozwiązania są prostsze, niż się wydaje – większe przyciski w aplikacjach dla seniorów, możliwość załatwienia sprawy telefonicznie jako alternatywa dla internetu, lokalne punkty dostępu z pomocą żywych ludzi.
Cyfryzacja peryferii nie musi pogłębiać nierówności. Może stać się narzędziem ich zmniejszania – pod warunkiem, że będziemy pamiętać o tych, dla których świat zero-jedynkowy wciąż jest obcy i trudny. Bo technologia ma służyć ludziom, a nie odwrotnie. W przeciwnym razie zamiast społeczeństwa informacyjnego stworzymy społeczeństwo podzielone.